Jakiś czas temu na Instagramie trafiłam na hasztag #jestemmamądbamosiebie. Wiele z postów pod tagiem to zdjęcia pięknych włosów, świeżo zrobionych paznokci, ale na szczęście znajdują się też inne - chwila dla siebie, okresowe badania. Niemniej znalezienie tego trendu skłoniło mnie do zrobienia listy tego, co każda kobieta powinna zrobić, aby zadbać o siebie po porodzie. I nie jest to utrata wagi, makijaż, krem na rozstępy albo nowa sukienka (chociaż oczywiście, jeśli tego potrzebuje, to droga wolna).
1. Fizjoterapia
Rozpoczęcie fizjoterapii to w kontekście dbania o siebie absolutnie najlepsza rzecz, jaką zrobiłam dla siebie po porodzie. Sama nigdy w życiu nie wpadłabym chociażby na to, że mam rozejście mięśni brzucha. Fizjo pomogła mi dojść do siebie fizycznie, ale też nauczyć się dobrych nawyków na przyszłość - co ćwiczyć samemu, czego mi już robić nie wolno (np. brzuszków, czy podnoszenia ciężarów i jakoś z tego powodu płakać nie będę), czy też jak wykonywać codzienne czynności tak, aby nie pogorszyć swojego stanu - np. odpowiednio podnosić ciężkie przedmioty. Przy okazji polepszył się nieco wygląd mojego brzucha - wspominam o tym, bo dla niektórych może być to jedyna motywacja, aby zrobić coś dla swojego zdrowia. Wciąż mało mówi się o fizjoterapii po porodzie, darmowe konsultacje ze specjalistami w dziedzinie nie są dostępne w większości szpitali, nie usłyszymy o tym w każdej szkole rodzenia (chociaż akurat w mojej były o tym całe zajęcia!). A mogłoby to znacznie poprawić poporodowe życie milionów kobiet - bo zdecydowana większość ciąż jeśli nie sieje spustoszenia w naszym ciele, to zostawia na nim jakieś ślady. Przy tym te, których nie widać, są bardziej niebezpieczne i jednocześnie mamy większą skłonność do ich olewania.
2. Pomoc psychologa/psychiatry
Poród i początki macierzyństwa to dla wielu kobiet trudne doświadczenie. Czasami oprócz baby bluesa pojawia się depresja poporodowa, czasami na światło dzienne wychodzą zupełnie inne, zapomniane i ukryte w podświadomości problemy, które wymagają pomocy specjalisty. Dziecko i bycie matką mogą w nas obudzić różne rzeczy, o których nie zdawałyśmy sobie sprawy. Jeśli tylko borykasz się z jakimkolwiek problemem czy ciężarem natury psychicznej, to nie myśl, że jesteś dziwna, że to wstyd i że nie masz prawa do takich uczuć. Po prostu poproś o pomoc psychiatrę lub psychologa - możliwe, że rozwiążesz nie tylko aktualne problemy. I pamiętaj - macierzyństwo to nie tylko radość w odcieniach pasteli z Insta. To też trudne uczucia, które ma wiele z nas (sama takie miałam i miewam!). Jeśli szukasz jakiegoś remedium na instagramową mamową słodycz, to serdecznie polecam konto psycholożki Joanny @omatkodepresja, które pełne nie tylko wsparcia i rad, ale też historii kobiet takich jak ty.
3. Codzienna pomoc (od kogokolwiek)
Ja wiem, że to się powtarza wam po sto razy, ale jeśli tylko możecie to naprawdę proście o pomoc. W domowych obowiązkach, w opiece nad dzieckiem, w zrobieniu jedzenia, w czymkolwiek. A już zwłaszcza partnerów, ojców dzieci (jeśli są w waszym życiu), bo to z ich strony nie jest "pomoc", tylko takie same obowiązki jak wasze - to też ich dziecko, to też ich dom! Takie stwierdzenie naprawdę nie powinno być rewolucyjne. Jeśli nie ma partnerów, odzywajcie się do rodziny, przyjaciół, poproście mamę o obiadki, a tatę o starcie kurzy, siostrę o spacer z dzieckiem, brata o umycie łazienki, przyjaciółkę o chociażby chwilę rozmowy z dorosłym. Proszenie o pomoc to nie jest żaden wstyd - kiedyś dzieci wychowywały całe wioski, a nie jedna kobieta, która poza dzieckiem ma też na głowie cały dom oraz swoje własne życie.
4. Coś dla siebie
A jak już poprosicie kogoś o pomoc - zróbcie coś dla siebie. Co chcecie. Poczytajcie książkę. Pośpijcie. Wyjdźcie z domu. Zapiszcie się na jakieś zajęcia (ja na przykład w drugiej połowie macierzyńskiego wróciłam do nauki włoskiego). Obejrzyjcie film. Cokolwiek sprawi, że poczujecie, że jesteście wciąż "dawną sobą".
5. Badania i ogólnie pojęte dbanie o zdrowie
Jestem trochę hipokrytką pisząc o tym, że powinnyście zrobić wszystkie konieczne badania, bo sama olałam trochę tę sprawę. Ale może to będzie lekcja dla innych. Ciągle odkładałam wizytę u dentysty, bo wciąż było coś ważniejszego, bo dziecko, bo to, bo tamto. Ostatecznie ból stał się nie do zniesienia i musiałam się z nim borykać aż do wizyty, którą umówiłam dopiero, kiedy już nie mogłam wytrzymać. Tak więc nie odkładajcie zdrowia na potem. Odwiedźcie ginekologa po porodzie, zróbcie wszystkie potrzebne badania krwi, badajcie się regularnie, jeśli coś was boli - chodźcie do lekarza. Nawet jeśli musicie iść z dzieckiem do gabinetu. I pamiętajcie, że wielu leków możecie używać przy karmieniu piersią - możecie to sprawdzić na stronie e-lactancia, odezwać się do Laktaceuty, a w sprawie wielu popularniejszych, jak np. znieczulenie u dentysty, możecie się poradzić na stronie polskiej guru laktacji, czyli Hafiji.
6. Dobre jedzenie
Przy małym dziecku brakuje często czasu na jedzenie, a co dopiero na gotowanie. Ale musicie jeść, żeby nie zemdleć, co może zwyczajnie stanowić niebezpieczeństwo dla was i dziecka. Dlatego poproście kogoś o gotowanie, postawcie na zamawianie żarcia, zamroźcie sobie trochę żarełka na czarną godzinę (wszystkie wymienione tu rzeczy robiłam też ja). A jeśli karmicie piersią to pamiętajcie, że nie ma diety matki karmiącej i nie głodźcie się bez sensu (tu ponownie polecam wam Hafiję).
7. Sen
Oprócz dobrego jedzenia warto pamiętać o śnie. Rada "śpij wtedy, kiedy śpi dziecko" jeśli tylko jest możliwa do zrealizowania (np. nie macie jeszcze drugiego dziecka albo mnóstwa obowiązków, które musicie zrobić - ale polecam ODPUSZCZANIE, bo brudna podłoga was nie zabije, a niedobór snu - może) to jest złotą radą. Jeśli mieszka z wami ojciec dziecka niech pomaga w nocy albo nad ranem przejmuje na chwilę dziecko, abyście mogły dospać (tak na przykład co rano robi mój mąż). Macierzyństwo wiąże się nieodzownie z małą ilością snu, ale jeśli tylko możecie - zwiększajcie jego ilość. O śnie swoim i dzieci poczytacie u Magdaleny Komsty.
8. Doradczyni laktacyjna
To rada na koniec, bo tylko dla mam, które chcą karmić piersią, a wiem, że nie są to wszystkie mamy. Jeśli chcecie, karmicie, a macie jakieś problemy to zgłoście się do doradczyni - w szpitalu lub prywatnie. Możliwe, że rozwiązaniem waszych problemów jest jakaś drobnostka i nie będzie wcale konieczne rezygnowanie z karmienia, jeśli wam na nim zależy (powiem więcej - najczęściej jest tak, że rezygnować nie trzeba!). Sama też byłam u doradczyni laktacyjnej po około dwóch miesiącach macierzyństwa i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej - skąd w końcu miałam wiedzieć sama, że moje piersi mają nabudowane gruczoły mleczne po bokach i najlepszym rozwiązaniem dla nas będzie karmienie w pozycji "spod pachy"? Tego nie podpowiedziała mi jakoś matczyna intuicja. Przyrosty dziecka ruszyły wtedy jak z kopyta, ja byłam spokojna, że zrobiłam wszystko, co się da, a dziecko zaczęło lepiej sypiać.
Powyżej opisane przykłady wynikają głównie z moich własnych doświadczeń. Jak zawsze - każda mama jest inna, co więc ty dopisałabyś do tej listy?
1. Fizjoterapia
Rozpoczęcie fizjoterapii to w kontekście dbania o siebie absolutnie najlepsza rzecz, jaką zrobiłam dla siebie po porodzie. Sama nigdy w życiu nie wpadłabym chociażby na to, że mam rozejście mięśni brzucha. Fizjo pomogła mi dojść do siebie fizycznie, ale też nauczyć się dobrych nawyków na przyszłość - co ćwiczyć samemu, czego mi już robić nie wolno (np. brzuszków, czy podnoszenia ciężarów i jakoś z tego powodu płakać nie będę), czy też jak wykonywać codzienne czynności tak, aby nie pogorszyć swojego stanu - np. odpowiednio podnosić ciężkie przedmioty. Przy okazji polepszył się nieco wygląd mojego brzucha - wspominam o tym, bo dla niektórych może być to jedyna motywacja, aby zrobić coś dla swojego zdrowia. Wciąż mało mówi się o fizjoterapii po porodzie, darmowe konsultacje ze specjalistami w dziedzinie nie są dostępne w większości szpitali, nie usłyszymy o tym w każdej szkole rodzenia (chociaż akurat w mojej były o tym całe zajęcia!). A mogłoby to znacznie poprawić poporodowe życie milionów kobiet - bo zdecydowana większość ciąż jeśli nie sieje spustoszenia w naszym ciele, to zostawia na nim jakieś ślady. Przy tym te, których nie widać, są bardziej niebezpieczne i jednocześnie mamy większą skłonność do ich olewania.
2. Pomoc psychologa/psychiatry
Poród i początki macierzyństwa to dla wielu kobiet trudne doświadczenie. Czasami oprócz baby bluesa pojawia się depresja poporodowa, czasami na światło dzienne wychodzą zupełnie inne, zapomniane i ukryte w podświadomości problemy, które wymagają pomocy specjalisty. Dziecko i bycie matką mogą w nas obudzić różne rzeczy, o których nie zdawałyśmy sobie sprawy. Jeśli tylko borykasz się z jakimkolwiek problemem czy ciężarem natury psychicznej, to nie myśl, że jesteś dziwna, że to wstyd i że nie masz prawa do takich uczuć. Po prostu poproś o pomoc psychiatrę lub psychologa - możliwe, że rozwiążesz nie tylko aktualne problemy. I pamiętaj - macierzyństwo to nie tylko radość w odcieniach pasteli z Insta. To też trudne uczucia, które ma wiele z nas (sama takie miałam i miewam!). Jeśli szukasz jakiegoś remedium na instagramową mamową słodycz, to serdecznie polecam konto psycholożki Joanny @omatkodepresja, które pełne nie tylko wsparcia i rad, ale też historii kobiet takich jak ty.
3. Codzienna pomoc (od kogokolwiek)
Ja wiem, że to się powtarza wam po sto razy, ale jeśli tylko możecie to naprawdę proście o pomoc. W domowych obowiązkach, w opiece nad dzieckiem, w zrobieniu jedzenia, w czymkolwiek. A już zwłaszcza partnerów, ojców dzieci (jeśli są w waszym życiu), bo to z ich strony nie jest "pomoc", tylko takie same obowiązki jak wasze - to też ich dziecko, to też ich dom! Takie stwierdzenie naprawdę nie powinno być rewolucyjne. Jeśli nie ma partnerów, odzywajcie się do rodziny, przyjaciół, poproście mamę o obiadki, a tatę o starcie kurzy, siostrę o spacer z dzieckiem, brata o umycie łazienki, przyjaciółkę o chociażby chwilę rozmowy z dorosłym. Proszenie o pomoc to nie jest żaden wstyd - kiedyś dzieci wychowywały całe wioski, a nie jedna kobieta, która poza dzieckiem ma też na głowie cały dom oraz swoje własne życie.
4. Coś dla siebie
A jak już poprosicie kogoś o pomoc - zróbcie coś dla siebie. Co chcecie. Poczytajcie książkę. Pośpijcie. Wyjdźcie z domu. Zapiszcie się na jakieś zajęcia (ja na przykład w drugiej połowie macierzyńskiego wróciłam do nauki włoskiego). Obejrzyjcie film. Cokolwiek sprawi, że poczujecie, że jesteście wciąż "dawną sobą".
5. Badania i ogólnie pojęte dbanie o zdrowie
Jestem trochę hipokrytką pisząc o tym, że powinnyście zrobić wszystkie konieczne badania, bo sama olałam trochę tę sprawę. Ale może to będzie lekcja dla innych. Ciągle odkładałam wizytę u dentysty, bo wciąż było coś ważniejszego, bo dziecko, bo to, bo tamto. Ostatecznie ból stał się nie do zniesienia i musiałam się z nim borykać aż do wizyty, którą umówiłam dopiero, kiedy już nie mogłam wytrzymać. Tak więc nie odkładajcie zdrowia na potem. Odwiedźcie ginekologa po porodzie, zróbcie wszystkie potrzebne badania krwi, badajcie się regularnie, jeśli coś was boli - chodźcie do lekarza. Nawet jeśli musicie iść z dzieckiem do gabinetu. I pamiętajcie, że wielu leków możecie używać przy karmieniu piersią - możecie to sprawdzić na stronie e-lactancia, odezwać się do Laktaceuty, a w sprawie wielu popularniejszych, jak np. znieczulenie u dentysty, możecie się poradzić na stronie polskiej guru laktacji, czyli Hafiji.
6. Dobre jedzenie
Przy małym dziecku brakuje często czasu na jedzenie, a co dopiero na gotowanie. Ale musicie jeść, żeby nie zemdleć, co może zwyczajnie stanowić niebezpieczeństwo dla was i dziecka. Dlatego poproście kogoś o gotowanie, postawcie na zamawianie żarcia, zamroźcie sobie trochę żarełka na czarną godzinę (wszystkie wymienione tu rzeczy robiłam też ja). A jeśli karmicie piersią to pamiętajcie, że nie ma diety matki karmiącej i nie głodźcie się bez sensu (tu ponownie polecam wam Hafiję).
7. Sen
Oprócz dobrego jedzenia warto pamiętać o śnie. Rada "śpij wtedy, kiedy śpi dziecko" jeśli tylko jest możliwa do zrealizowania (np. nie macie jeszcze drugiego dziecka albo mnóstwa obowiązków, które musicie zrobić - ale polecam ODPUSZCZANIE, bo brudna podłoga was nie zabije, a niedobór snu - może) to jest złotą radą. Jeśli mieszka z wami ojciec dziecka niech pomaga w nocy albo nad ranem przejmuje na chwilę dziecko, abyście mogły dospać (tak na przykład co rano robi mój mąż). Macierzyństwo wiąże się nieodzownie z małą ilością snu, ale jeśli tylko możecie - zwiększajcie jego ilość. O śnie swoim i dzieci poczytacie u Magdaleny Komsty.
8. Doradczyni laktacyjna
To rada na koniec, bo tylko dla mam, które chcą karmić piersią, a wiem, że nie są to wszystkie mamy. Jeśli chcecie, karmicie, a macie jakieś problemy to zgłoście się do doradczyni - w szpitalu lub prywatnie. Możliwe, że rozwiązaniem waszych problemów jest jakaś drobnostka i nie będzie wcale konieczne rezygnowanie z karmienia, jeśli wam na nim zależy (powiem więcej - najczęściej jest tak, że rezygnować nie trzeba!). Sama też byłam u doradczyni laktacyjnej po około dwóch miesiącach macierzyństwa i żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej - skąd w końcu miałam wiedzieć sama, że moje piersi mają nabudowane gruczoły mleczne po bokach i najlepszym rozwiązaniem dla nas będzie karmienie w pozycji "spod pachy"? Tego nie podpowiedziała mi jakoś matczyna intuicja. Przyrosty dziecka ruszyły wtedy jak z kopyta, ja byłam spokojna, że zrobiłam wszystko, co się da, a dziecko zaczęło lepiej sypiać.
Powyżej opisane przykłady wynikają głównie z moich własnych doświadczeń. Jak zawsze - każda mama jest inna, co więc ty dopisałabyś do tej listy?